Bośnia i Hercegowina na rowerach dzień piąty

Po porannym załadunku bagaży – następne noclegi  już w Mostarze – ruszamy autokarem do Kupres.

Widoki z okien zapierają dech, aż trudno się skupić na Stasiuku…

Startujemy rowerami, najpierw skrajem lasu, między polami minowymi, ruinami domów, szkół, kościołów, cmentarzy…

Nieliczne zamieszkałe domy, aż kłują w oczy czymś niepasującym do tej okolicy.

Przed nami „Newada”. Preria otoczona górami, „bizony” i prawdziwy cowboy. Tylko steciaki wczepione w zbocza gór oraz opuszczony bośniacki cmentarz przypominają nam, że to miraż Ameryki…

Krótki podjazd na Zahumsko sedlo, wspaniały długi zjazd i niesamowity widok na Ramsko jeziero. Niski poziom wody podkreślał jeszcze ten w surrealistyczny widok.

Niestety, nie było nam dane napawać się tym widokiem zbyt długo. Przed nami przejazd autokarem do Konjic.